WYSPA
NIESPODZIEWANA
„Cejlon, ta nazwa ma w sobie magię. Miło kręci się na języku. Przywołuje w myślach kołyszące się palmy, piaszczyste plaże, przyprawy i drogie kamienie szlachetne” - tak zaczyna swoją powieść The Suicide Club plantator herbaty Herman Gunaratne. Kiedy Brytyjczycy sprowadzili tu krzaki herbaty, które miały zastąpić uprawę kawy, zmienili ten kraj na zawsze. Do plantacji ściągnięto Tamilów z pobliskich Indii i ślady tych migracji widać do dziś.
Kobiety z koszami na plecach to tamilskie zbieraczki „zielonego złota”. Tylko ich delikatne palce mogą zrywać liście z najwyższych części roślin, najmłodsze, najdelikatniejsze, posłużą do produkcji najdroższej i najlepszej ponoć białej herbaty. Drżę na myśl, że zawita tu przedstawicielka Kongresu Kobiet i czar pryśnie.
W Hundungoda Tea Estate zwiedzamy starą fabrykę herbaty z urządzeniami pamiętającymi Brytyjczyków (choć maszyny wyprodukowały fabryki irlandzkie, te same, które zbudowały Titanica). Plantacja reklamuje się jako najlepszy producent białej herbaty, Virgin White Tea, ale oglądamy proces tworzenia herbaty czarnej. Ot, przypadek prowadzący do szczęścia nieposzukiwanego. Serendipity.
Żeński chór w Wielką Środę tuż przed występem w kościele św. Anny w Negombo. Freski opowiadają o początkach misji chrześcijańskich wyspy. W czwartym co do wielkości mieście kraju, znanym z targu rybnego i niezłych restauracji z owocami morza, dominuje wyznanie chrześcijańskie (samych katolickich kościołów jest tu 20). Oficjalnie dane mówią o 80 kilku procentach chrześcijan, ale wszyscy napotkani mówią o 99% katolików i z dumą nazywają swoje miasto Małym Rzymem.
Chór niebawem rozpoczął występ. Podejrzewam, że to pieśni wielkopostne, ale zupełnie inne niż u nas. Wszyscy na mnie patrzą. Cholera jasna, nie zdjąłem butów! Zwyczaj z buddyzmu i hinduizmu dotyczy także katolickich świątyń.
Sklep z dewocjonaliami przed St. Mary's Church w Negombo. Kriszna, Dzieciątko Jezus i Budda pod jednym dachem, bo też władze Sri Lanki silnie podkreślają swoją politykę równego traktowania wszystkich religii. Mimo tego znane są liczne przypadki prześladowań chrześcijan, zarówno ze strony innych wyznawców, głównie niezadowolonych z braku uprzywilejowania swojej religii buddystów, jak i administracyjnych decyzji.
Władze postanowiły na przykład nagle przenieść całą wioskę katolickiej społeczności Mullikulam z powodu budowy bazy wojskowej. Przemieszczono ich do dżungli, gdzie pośród szlaków dzikich słoni i setek węży wojsko postawiło namioty i (po kilku miesiącach) zbudowało toalety. Takich przesiedleńców jest wielu po końcu wojny domowej (ok. 300 tys.), nazywani są IDP (Internal Displaced People), a ich rozmieszczaniem steruje rządowy program.
Sri Lanka przeżywa odnowienie duchowe. Rośnie rola samej religii, zaangażowanie religijne Lankijczyków wszystkich wyznań, wzmacnia znaczenie edukacji religijnej i zaufanie do duchowieństwa. 80% społeczeństwa uważa swoich lokalnych przywódców duchowych za znaczące i wpływowe postaci, lokalnych liderów (grama niladhari – dosł. przywódców wiosek, mianowani przez rząd) poważa już tylko 32%, a liderzy partyjni cieszą się zaufaniem ledwie 12%. Świat jest mały.
Posągi hinduskiego boga Wisznu strzegą cztery postaci Buddy na resztkach królewskiego pałacu w zespole świątynno-pałacowym w Pollonnaruwie. Religie przenikają się, często w świątyniach hinduskich, z kaplicami wielu bogów, z najbardziej popularnym Ganesią spotkać można kapliczki z podobizną Buddy.
Ostatnie badania nastrojów pokazały rosnący optymizm Lankijczyków. 43 proc. społeczeństwa uważa, że sprawy państwa idą w dobrym kierunku, kiedy przeciwnego zdania jest tylko 15%. Rząd wykorzystuje te nastroje i woli patrzeć w przyszłość zamiast rozliczyć się z przeszłością, czego żąda społeczność międzynarodowa.
„Cejlon, ta nazwa ma w sobie magię. Miło kręci się na języku."